Pisząc kilkanaście dni temu o terminie ukończenia budowy autostrad w Polsce ( A2, A2, A4 ) dopiero w roku 2015 myślałem , że jestem pesymistą. Jednak tylko informacje z ostatniego tygodnia sprawiły ,że data 2015 wydaje się być wariantem optymistycznym, Dlaczego o tym pisze chociaż nie jestem specjalistą w tej dziedzinie ? Otóż dla mnie jako obywatela budowa infrastruktury komunikacyjnej ( drogi, koleje , metro) jest łatwo mierzalnym parametrem efektywnosci decydentów. Co więc wydarzyło się niepokojącego w ostatnim tygodniu ? Jak się wydaje stajemy się świadkami wygasania słomianego ognia , improwizowanych , sterowanych ręcznie przez najważniejszych polityków inwestycji drogowych. Co więcej , zaczynami ponosić bezposrednie koszty ich niefrasobliwych i propagandowych działan. Wzrosła liczba wniosków o renegocjacje kosztów budów i dodatkowe finansowanie ze strony GDDKiA oraz pozwów sądowych o zapłatę. To m.in powoduje, że na kolejnych odcinkach przesuwane są terminy ich oddania do użytku. Mnie szczególnie zaniepokoiła sytuacja na A1 na odcinku pomiedzy Toruniem a Włocławkiem, gdzie irlandzkie konsorcjum szantażuje inwestora zejściem z budowy, a termin jej zakończenia po raz kolejny odsunięto w przyszłość ( przejezdność miała być przed EURO). Być może konsorcjum wogóle zejdzie z placu, a to oznacza,że nowy termin uzyskania przejezdności w 2013 roku, może być zaledwie terminem rozstrzygnięcia ( oby ) kolejnego przetargu. Jechałem tamtędy kilkanaście dni temu i muszę stwierdzić ,że budowa zdewastowała znaczny odcinek drogi krajowej , która bez renowacji nie nadaje się właściwie do użytku nawet przez kilka miesięcy , a co dopiero w nowej perspektywie przez kilka lat. Całkowicie zostały zawieszone inwestycje na trasie S7 z Gdańska do Warszawy, której przewidywany termin zbudowania upłynął był w 2012 roku ; obecnie plany przewidują 2020 rok oddania do użytku . Ale czy aby jest to realne przy obserwowanej demobilizacji państwa ? Tak więc po zakończeniu ( jeszcze trwaja prace ) obecnych inwestycji na S7 ,bedziemy mieli fragmenty nowej drogi o długości 108 kilometrów na 340 km trasie. Rozsiane fragmenty , bo nie ma odcinka łaczacego cokolwiek poza "połączeniem" Pasłęka z Elblągiem ( Gdańsk i Elbląg w dalszym ciągu są i będą niepołączone) . Trzeba przypomniec,że system dróg ekspresowych jest bardzo istotny, dlatego że zaplanowany system autostrad jest dysfunkcjonalny ( nie łączy głównych miast w Polsce ) i drogi szybkiego ruchu mają ten brak uzupełnić. W nowej perspektywie nastąpi to grubo po roku 2020 . Z innej beczki należy jeszcze wspomnieć o II lini metra, która planowana była na 2012 rok , a obecnie ze względu na błędy projektownia, przygotowania i zarządzania inwestycja nie wiadomo kiedy się zakończy.
A wszystko to toczy się przy narastającym problemie finansowania drogownictwa : wygasanie środków unijnych z obecnego budżetu , niejasna wielkość kolejnego budżetu unijnego, zagrożenie deficytem i wynikające z tego tytułu cięcia wydatków polskiego budżetu. Wydaje się,że Tusk miał wyjątkową, historyczną okazję zmodernizowac Polskę za pieniądze Unii i taka okazja może się już nie powtórzyć. To co zrobiono , wydaje się być owocem nieefektywnego wykorzystania tych środków na chaotyczne, rozproszone inwestycje nie przynoszące wartości dodanej. Na drogach ich efekt bedzie taki,że odcinki dwupasmowych obwodnic będą poprzedzielane zwężeniami z ograniczeniem prędkości do 50 km/h i obstawionych fotoradarami. Dalsze inwestycje będą borykać się z ogromnymi brakami finansowymi, a dynamika ich może wrócic do stanu z okolic roku 2000 . Wogóle można się zastanawiać nad efektywnością wykorzystania środków unijnych. I tu kolejne sygnały aferalne wskazuja na pasożytniczy charakter polskiej klasy politycznej. Nadmiar środków sprawił , że politycy mieli lekka rekę do ich wydawania.Stąd rozrost administracji i stąd tendencja do nepotyzmu i kumoterstwa w zatrudnianiu. Sprawa niesławnego pana A.Ś z Ellwaru pokazuje mechanizm nieefektywności. Osoba zatrudniona po znajomości , zadufana w sobie wykorzystuje majątek publiczny do osiągania osobistych korzyści. Wstrząsające jest to,że po zjedzeniu zysku tej spółki A.Ś, żeby dalej móc wykorzystywać stanowisko, zwolnił zwykłych pracowników zajmujących się merytorycznym funkcjonowaniem przedsiębiorstwa . Zatrudnianie nie najlepszych, a po znajomości powoduje obniżenie jakości i efektywności podejmowanych decyzji . Należy to przemnożyć przez tysiące stanowisk i przez miliony podjętych ( lub nie ) decyzji żeby zobaczyć jakie to obciążenie dla gospodarki. Jednak politycy się tym nie przejmują , bo i społeczeństwo przestało od nich wymagac jakichkolwiek działań. A przecież taki A Ś powinien zostać ukamienowany , a przynajmniej poddany ostracyzmowi - tak dla przykładu i postrachu. Jako przykład niech posłużą premie dla prezesów NCS , które kilka miesięcy temu wywołały medialną burzę, a teraz juz nikogo nie interesują. Tyle było dyskusji o wstrzymaniu wypłat, zmianie w umowach menadżerskich, wypowiadaniu warunków, a okazuje się ,że nic nie zrobiono - bo i po co toczyć boje o drobne 800 tysięcy złotych. Do tego politycy nie stosują jakichkolwiek kryteriów obiektywnych oceny efektywnosci. Ale niestety w tym bajkowym świecie polityki za cudze pieniądze istnieją problemy rzeczywiste , weryfikujące efektywność. Jest nimi chociażby długość i terminowośc oddawania do użytku dróg.